Młodziutka
kobieta o pięknie opalonych udach i słomkowych włosach przykucnęła obok swojego
pieska – nie, nie! Nie na siku. Grzebali w ziemi. Niby razem, a osobno. Pies
najwyraźniej wywąchiwał coś z kępki trawy, a dziewczyna usiłowała zachęcić go
do aportowania. W ten lepki poranek pies z pogardą patrzył na patyk, choć
dziewczyna nie rzucała na jakieś kosmiczne odległości. Kompletnie ignorował
zarówno patyk, jak i wysiłki pięknej pani. Gdzieś na horyzoncie rozjazgotały
się już kosy spalinowe, ktoś inny grabi beton parkingu, gołębie pohukują
matowo, jak zakurzona, basowa kukułka.
Za chwilę upał będzie prawie nie do wytrzymana. Skwar zabierze oczom ostrość widzenia, a rozum przestanie właściwie kojarzyć. Obraz z życia wzięty, skwar zaczyna przybierać mocy, ale jeszcze kojarzę.
OdpowiedzUsuńpotem - jak w Afryce - trzeba przeczekać zenit w jakimś letargu i można zacząć znów działać około dwudziestej.
Usuń