Rudzik
gonił przyszłą panią rudzikową, aż ta się rozćwierkała ponad miarę zrudziała,
mimo żywopłotu zapewniającego minimum intymności. Czyli świat trwać już będzie
na pewno. Motorniczy, z potężnym zapleczem sił życiowych (o ile brzuch godzi
się nazywać "zapleczem") prowadził furę przez Miasto lekką rączką,
jakby to był zaskroniec wijący się pośród ławic osobówek mruczących niewyszukane,
poranne przekleństwa. Mijaliśmy masę zachwycających ludzi:
panią
bez talii idącą w pluszowych papuciach, z opalenizną zawstydzającą tubylców o
łydkach bez cienia pigmentu;
młodego
faceta, który przyklęknął przed rozkwitającą kobietą, żeby jej bucik
zasznurować;
rudowłosą
dziewczynę o włosach tak bujnych, że ledwie dostrzegłem ich nosicielkę;
kobietę
o zziębniętych łydkach wzywającą wsparcie i tę o twarzy czerwonej być może pod
wpływem lektury elektronicznej książki.
Gdzieś
między ludzkie istnienia, pośród nieużytków wciskały się w krajobraz osty
wybujałe na metr i zdające się udawać zmutowane mikołajki. Ligustry dusznym
aromatem tłumią aromaterapię jaśminów i róż barwiących plenery niepowtarzalnymi
plamami ciepła. Miejską fosę opanowało szaleństwo tarła. Wokół wyspy lęgowej woda
aż kipi, w kawiarnianym ogródku zacumowanym na zapleczu knajpki młody pan
kokietuje młodą panią, która nieszczerze udaje zainteresowanie cukierniczką
stojącą w pół drogi między filiżankami. Pan w jednorazowej maseczce spłowiałej od
uporczywej eksploatacji gardło miał pokryte niechlujnie srebrną szczeciną,
skazując mnie na spostrzeżenie, że życie jest kolejka do śmierci. Nie poradzę,
że wygenerował taki właśnie wątek w moim rozchwierutanym umyśle. Piękna pani
twarzowo mogłaby śmiało aspirować do świata Azjatów – wąskie szparki zerkały na
świat spod grzywki, ale zaduch sprawiał, że wierciły się w tej ciasnocie, aż pani
podczas jazdy zaczęła zdejmować sweterek. Zdawała się być zawstydzona czynem zakłócającym
lokalną monotonię, lekko zdeformowaną wyznaniami aroganckiej dziewuszki o
wulgarnej urodzie i problemach (sądząc z treści połowicznie zasłyszanego dialogu)
emocjonalnych, rozwiązywanych bez zbędnej zwłoki wprost z tramwajowego tumultu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz