Pani miała przyjemnie rozłożyste
biodra. Widać zasłużyła sobie na takowe gdzieś na górze, bądź przodkowie
peerelowskim sposobem jej to „załatwili” spod lady, na czarnym rynku. Uroda
dziewczęcia spowolniła krajobraz i kazała mu przesuwać się w rytm sinusoidalnych
ekstremów doczepionych do rewersu miednicy.
Poczułem trwałą więź ze
zwolennikami feministycznej idei, buńczucznie głoszących hasła: „uwolnić biusty”, a kto wie, czy nie z ortodoksyjnym
utopistą, sięgającym przyszłym hasłem wyborczym poza wszelkie granice
pojmowania: „uwolnić wszystko”!
Wszak każde ciało piękniejszym jest, od dowolnego z ludzkich dzieł, bo niesie
boskie przesłania. I ideę naprawdę Wielkiej Myśli.
Ilekroć mój wzrok potyka się o
obrzmiałe pod spoconymi bluzeczkami brodawki otarte niemal do krwi – wzrokiem
proszę ich nosicielkę o ułaskawienie. Niech cieszą się ciepłem skondensowanej w
słonecznym ukropie witaminy D, niech drażnią i niepokoją wzrok głodnych. Niech
pozwolą umysłom ścisłym cieszyć się krzywizną trudną do opisania matematycznym
wzorem, choćby zaawansowanym jak-nie-wiem-co! A poetom dadzą natchnienie godne
wiekopomnych dzieł. I bynajmniej nie jestem satyrem, stawiającym znak równości
między nagością, a przyzwoleniem, czy wzajemnością.
Ja po prostu nie rozumiem,
dlaczego sceny w filmach pokazujące migawki niezawoalowanych bawełną ciał są
dozwolone jedynie dla dorosłych, gdy dzieciom pozwala się oglądać brutalne morderstwa,
handel narkotykami czy delektowanie się alkoholem do amoku. I to w państwowej
telewizji promującej ponoć wychowanie w trzeźwości i drukowanymi literami przestrzegającej
przed nałogiem palenia tytoniu – jednymi z głównych źródeł utrzymania politycznej
palmy pierwszeństwa do zysków z onych haniebnych, potępianych oficjalnie
nałogów.
Tymczasem poranek rozkwitał jak
pierwsze lipy. Jakiś słabowzroczny chłopak biegł - na przystanek zapewne. Z
tornistrem na plecach i workiem śmieci w ręku, żeby „po drodze” uwolnić
mieszkanie od efektów całodobowej przemiany materii. Trzeba było mi ochłonąć
najwyraźniej po wysoce pikantnych dywagacjach i poszedłem tam gdzie trasa
uchodzi cieniutkim siurkiem poza Miasto. I (oczywiście!) nie udało się. Bo jak
tu nasiąkać spokojem wewnętrznym, kiedy mija mnie kolarz w japonkach, a chwilę
później drugi w czepku? I nie był to wykwit wybujałej sarmackiej myśli po
upojnej nocy, bo kolarze już na pierwszy rzut oka byli odmiennej płci i
pokolenia równie odległego. Czyli – niechybnie wybudowano dla prominentów gdzieś
w okolicy ściśle tajny, całodobowy basen przeciwatomowy! Inaczej być już nie może.
Naprawdę – robiłem, co mogłem,
żeby dzień był taki pospolity i wolny od ekscesów…
Oko wyczulone na obserwacje zapewnia wrażenia rozmaite, tylko osoby niewrażliwe na widoki wokół mają spokojny dzień:-)
OdpowiedzUsuńjotka
może te "niewrażliwe" mają "bogatsze życie wewnętrzne"?
UsuńTymczasem zamiast pospolitości wyszły niemal same ekscesy. Piękne widzenia, jeszcze piękniejszy opis.
OdpowiedzUsuńteż potrafisz - wystarczy opublikować zauważone i ubrać to w słowa. dziewczynom łatwiej, bo mają naturalną wrażliwość na zewnętrze.
UsuńMam podobne zdanie na temat dozwolenia lub zabraniania oglądania filmów przez dzieci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
logika cierpi. nagość jest naturalna dla człowieka. najwyraźniej przemoc jeszcze bardziej.
Usuń