Tkwiłem właśnie z nosem przyklejonym do szyby, powleczonej trylionami bakterii, wirusów i grzybów, jakich nie zwalczyłby lek najgoręcej reklamowany przy infekcjach pochwy, w trakcie obiadowej przerwy. Z pozorną obojętnością pozwalałem łaskawie przewijać się pejzażom i tylko wyrywkowo weryfikowałem drobiazgi dostrzeżone w stogu pospolitości. Wreszcie trafiłem na zewnętrzną wątpliwość wyrażoną pytaniem:
- A czemu ma to służyć?
Rzuciłem okiem. Osobówka z tych więcej wypasionych, której moc odebrać
mógł jedynie Wszechmocny Obajtek, ciągnęła na sztywnej smyczy konserwę, o
kształcie "Titanica" leżącego brzuchem do wierzchu, zanim nachlał się lodowatej, oceanicznej wody.
- A czemu ma to służyć?
Odpowiedź urodziła się poza świadomością
i jak to z plotkami bywa – wypłynęła z ust wróblem, by do ucha trafić już
gołębiem:
- Do przewozu dorosłych pytonów. Parkami. Bo pojedynczy egzemplarz cierpiałby
na bóle kręgosłupa, a we dwoje mogą się przytulać do utraty tchu i nie zauważyć
mordęgi korków, braku klimatyzacji, rzadko rozstawionych toy-toyów i punktów obsługi
podróżnych, gdzie można rozprostować kości, względnie zjeść jajko na twardo i
kiszonego ogórka z ciabattą nafaszerowaną nieoczywistym serkiem. Być może nawet bażanta, wraz z piórami i jego wczorajszym obiadem.
Widząc niedowierzanie na twarzy pytającego, uzupełniam:
- Względnie owdowiałych aligatorów. Ale nie mogą merdać ogonkiem, bo
blacha nie jest pancerna lecz duraluminiowa i bez wzmacniającej klatki
ochronnej, typowej dla kokpitów rajdowych samochodów.
Po moich (dość skąpych skądinąd) wyjaśnieniach, wirusy na szybach zwiędły
czym prędzej i spadły na gumową uszczelkę, a tramwaj zatrząsł się od spontanicznego
śmiechu, hamując przed skrzyżowaniem, w obliczu spąsowiałej sygnalizacji
świetlnej. Konserwa niezrażona pomówieniami prychnęła spod podwozia wydzielina
gazową i pomknęła ku przeznaczeniu. Ja? Cieszyłem się że unicestwiłem bakterie bez
wzywania ekspertów od zagłady.
Morderca!
OdpowiedzUsuńnieprawda. drapieżnik - to jest bliższe prawdy. zabijaby żyć!
Usuń