Ratunku! Nie wiem, co się ze mną dzieje.
Czytam i czytam i pojąć nie mogę o co chodzi:
- Ci barbarzyńcy Putina dopuścili się
kolejnej zbrodni – zbombardowali plażę, na której opalali się niewinni Ukraińcy
wraz z dziećmi. Czyli jak to jest? Wojna, czy kanikuła? Zginęła (podobno) jedna
osoba w morderczym ataku bombami kasetowymi. Przypominam sobie repertuar kin i
teatrów otwartych miesiąc temu w Kijowie, albo kolejki do rejestracji kupionych
w Niemczech aut na preferencyjnych warunkach celnych wprowadzonych w maju,
gdzie byli ci waleczni – zamiast toczyć boje z najeźdźcą – masowo przekraczali polską
granicę li tylko w celu zajęcia miejsca w ogonku do magistratu kijowskiego.
- Bohaterowie „likwidują” wrogów
tysiącami, a larum podnoszą, gdy w rewanżu zostanie „bestialsko zamordowany”
jeden obywatel, który w życiu nie zdążył się pochwalić na instagramie, że
koktajlem Mołotowa, albo doniczką z pelargoniami popełnił czyn chwalebny,
godzien bluzy w kolorze khaki i tygodniowego zarostu na użytek mediów. A mimo
takich dysproporcji w stratach – każdego dnia władze kijowskie apelują i
wymuszają wsparcie, bo jeśli nie… to wy wiecie – złe przyjdzie do was, bo my
dzisiaj za was i slava bohatyrom rodem z Wołynia!
- Jeśli nie wiesz, to podobno „nasz rząd”
zamierza zalegalizować ludobójstwo Bandery, jeśli tylko kult głoszony będzie z
ust naszych nowych braci i sióstr. Niechby tak Niemiec spróbował – byłaby
kolejna światowa, bo przecież – gestapowcom nie darowalibyśmy na pewno!
- Prasa grzmi we wszystkich (poza
rosyjskim) językach o eskalacji podstępnych działań Rosji. O szantażu
energetycznym, o domniemanym głodzie w Afryce w wyniku konfliktu i działaniu z
premedytacją kraju potępionego nawet przez Anioły z zachodniej flanki
firmamentu. Ale ta sama prasa chwali się, że odcięła wschód od dostaw wszystkiego,
a kto wie, czy nie czegoś więcej. Skąd więc zdziwienie, że po kilku miesiącach
„pobłażliwości” Wschodu - Zachód spotkała riposta?
- Sankcje, dotkliwe, choćby po naszym
trupie! Zawzięci tokują i licytują, kto więcej. Zakazać, nie pozwolić,
bojkotować. Tymczasem rosyjska ropa, zamiast płynąć dla kilkudziesięciu
milionów europejczyków – płynie do kilku miliardów chińczyków i miliarda hindusów.
Gaz też. Za miesiąc, może dwa – kwestia nord-strimu będzie już tylko opowieścią
stetryczałych polityków. Lepszy amerykański gaz łupkowy za wściekłe pieniądze,
niż rosyjski za grosze? Być może. Trzeba tylko przekonać tych, co zarabiają
mniej od uciekinierów – oni (podobno) wrócą do siebie, kiedy tylko reszta
świata urządzi tam raj na ziemi porównywalny z tym, co mają tu – świadczenia w
gratisach, żarcie/spanie/utrzymanie i grosz na rozpustę plus turystyczne all
inclusive na koszt rządu – który jak wszystkim wiadomo nie zarabia, lecz wydaje
więcej, niż ściągnie z tubylców w postaci wszelkiej maści podatków. Dla swoich
zabrakło, ale obcym – ptasie mleczko i ukłon, z zapytaniem czym jeszcze możemy służyć.
I to jest słowo klucz – SŁUŻYĆ!
- Europejskie zuchy i zuszyce prześcigają
się w epitetach względem pana Orbana, bo ów raczył przypomnieć Europie, że „jest
prezydentem Węgrów i ma działać na ich rzecz”. Mało tego, że ma, to jeszcze
robi. Dzięki czemu dysponuje paliwami w cenach sprzed konfliktu i nie myśli, że
najbliższa zima będzie zimą stulecia dla Węgrów. Dla reszty Europy – taką właśnie
być może.
Wiele tego wszystkiego i nie nadążam bo jestem kretynem, płaskoziemcem, antyszczepem i onucą. ale nie przeszkadza mi to myśleć i pytać - więc jak to jest?
Odpowiedzi nie znam, inne mnie teraz absorbują sprawy...ale w parku lody kupiłam, młoda Ukrainka sprzedawała, znaczy pracuje, darmo chleba nie je.
OdpowiedzUsuńsmacznego.
Usuń