czwartek, 30 czerwca 2022

Avanti.

 

Las zadrżał, kiedy ostępami przebiegły kebaby, okrążane ukradkiem przez gyrosy i hot-dogi. Dzień nie mógł się skończyć dobrze, bo przecież już świt purpurowym słońcem zwiastował tragedię. Gdzieś na krawędzi przytępionego wiekiem słuchu w powietrzu roiło się bzyczenie pił spalinowych, usiłujących wyczesać las z ekstrawagancji asymetrii. Puste, jałowiejące pola lśniły łachami piachu, zaraz po tym, jak ucichł szczęk łańcuchów oplatających dłużycę śmiertelnym uściskiem i wywożącym do tartaku dorobek leśnego życia. Kebaby nadstawiały ucha, pomne, że ostrożnemu uda się przetrwać nawet nagonkę. Hot-dogi trzepały ogonami o ziemię, wzbijając tumany kurzu, czasami przypadkowo uśmiercając kleszcza, bądź wesz. Wreszcie Big-mac rzucił hasło – do ataku!

5 komentarzy:

  1. A niech się pozabijają, byle placki kartoflane ocalały!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytawszy pierwsze półtorej linijki, parsknęłam śmiechem z takim impetem, że muszę teraz ścierać z urządzeń mnie otaczających jogurt o smaku mango-biała herbata.

    OdpowiedzUsuń