niedziela, 19 czerwca 2022

Kryjąc się przed ukropem.

 

Na dworze rozszalało się słońce i wymiotło ludzi w dowolnie wybrany cień, najchętniej połączony z wodopojem. Tylko fruczak gołąbek pasie się na lobeliach mieszkających na balkonie i walczy z porywami wiatru, żeby sztorm nie trzepnął nim o coś twardego, czy kanciastego. Jak przedwczorajszego ślimaka, którego dopadł paszkot i z niebywałą wprawą rozbijał mu muszlę o granitowe kostki chodnika pożerając każdy miękki skrawek nieboraka, jaki wynurzył się poza skorupę. W kuchni schnie liść buczynowy o bardzo niezwykłym kształcie. Oprócz jednej, wątłej gałązki, gdzie rosły liście, jakich się spodziewać należy po szanującym się buku – pozostała część wybujałej korony obsiana była liśćmi lancetowatymi i mocno piłkowanymi – widok zachwycający. I jeszcze barszcz rosnący nad brzegiem nie mojej rzeki, w którego cieniu mógłby się skryć cyrkowiec na szczudłach. Pień gruby niemal jak drzewo, z liśćmi-mutantami i baldachą kwiatów, jakich każdy czarny bez mógłby pozazdrościć.

6 komentarzy:

  1. O godzinie 19.00 miałam na termometrze 36 stopni - od północy, czyli w cieniu. Ciekawe, jakim cudem jeszcze żyję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. białko ścina się dopiero powyżej 40 stopni. więc masz jeszcze bufor.

      Usuń
    2. Bufor plus wiatrak przemielający duszne powietrze, plus poradę koleżanki z USA, by spać pod mokrym prześcieradłem.

      Usuń
    3. czytałem, że to grecki wynalazek

      Usuń