poniedziałek, 13 czerwca 2022

Spod parasola.

 

Pociągi poświstują mijając stację dla zapomnianych i odjeżdżają w siną dal, stukając miarowo na zwrotnicach. W niebie chyba też przetaczają ciężkie składy, gdyż sponad chmur dobiega warkot, niczym echo ziemskiego harmidru. Pierwsze, ciężkie krople podnoszą z chodnika kurz i choć trudno w to uwierzyć - powietrze pachnie deszczem. Samiczka kosa gorączkowo biega po trawniku u stóp własnego domu i najwyraźniej czegoś szuka, sarkając z niebywałym wdziękiem. Księżyc, który minionej nocy posrebrzał obłokom czuprynki poszedł już spać i naciągnął słońce na harce pod burą pierzyną przewidziane tylko-dla-dorosłych. Noszę w pamięci weekendowego siniaczka, który stać się może najcenniejszym znaleziskiem tego lata – polującą sowę z rozłożonymi skrzydłami widzianą oczami ofiary. Wysoko na wysportowanym udzie, patrzyła na mnie tak głodnym wzrokiem, że poczułem się szarą myszką. Dzisiaj podobne na widzenia szanse maleją.

4 komentarze:

  1. Nie miałeś ochoty pogłaskać tej sowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mysz nie głaszcze drapieżnika - chyba, że futerkiem wewnątrz przełyku ześlizgując się w otchłań żołądka.

      Usuń
  2. Chciałabym, żeby nadciągnęła burza. Kocham deszcz, a tu z nieba jedyne, co się leje, to żar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie ku Tobie. prognozami straszą od dwóch dni, że teraz wojna przeniesie się w chmury i dopiero wtedy Bóg przywali mocniej niż ukraińska babcia doniczką strącająca podły, rosyjski bombowiec. a może drona? nie pamiętam.

      Usuń